admin | 19 lipca, 2018 |
Bogaty, wręcz barokowy zapach Viktor & Rolf Flowerbomb jest jak tytułowa eksplozja kwiatowej bomby. Czarujące i słodkie kwiatowe nuty natychmiast pobudzają zmysły i przenoszą nas do naszego własnego tajemniczego ogrodu. Jaką moc ma ta kwiatowa broń i czy odważę się jej użyć?
Viktor & Rolf Flowerbomb to jeden z tych zapachów, do których przymierzałam się od dłuższego czasu, ale jakoś nie miałam odwagi na kupno w ciemno (wiem, szok, biorąc pod uwagę, że tym się właśnie zajmuję). Te kwiatowe perfumy już od dłuższego czasu okupują listy zapachowych bestsellerów i w końcu uznałam, że nadszedł czas pozwolić się uwieść ich zniewalającemu czarowi.
Podobno trzeba było tysięcy kwiatów, aby mogły powstać te ultra-kobiece, przepyszne i zmysłowe perfumy. Flowerbomb są klasyfikowane jako zapach orientalno-kwiatowy, jednak z wyraźnymi nutami gourmet, które można przeoczyć ze względu na jednoznaczną nazwę. Jeszcze bardziej zaskakująca jest ich niezwykła łagodność – tu nie ma nic ostrego, poszczególne elementy łączą się harmonijnie pod miękkimi nutami pudru. Ten wyjątkowy zapach przywodzi na myśl dotyk na skórze delikatnego, różowego szala z czystego kaszmiru.
FLOWERBOMBOszałamiający bukiet kwiatów. Zaskakujące. Bogate, przepyszne i zmysłowe.Wyjątkowa kompozycja setek pączków jaśminu sambac, tysięcy kwiatów frezji i milionów płatków róży. Wzbogacona uzależniającą wonią paczuli i wanilii.
Niewysłowiona słodycz Flowerbomb była wielkim (ale i miłym) zaskoczeniem. To prawda, kwiatowe nuty mają tu pierwszeństwo, ale są niewiarygodnie słodkie! Zapach będzie dostatecznie kwiatowy dla tych, którzy lubią wyraziste kwiatowe kompozycje, ale równocześnie zadowoli miłośników nut gourmet. Te drugie nadają perfumom osobisty, lekko kokieteryjny i wyjątkowo kobiecy charakter.
Nie mogłam się opędzić od skojarzeń z moimi ulubionymi Prada Candy – wyczuwam tu ten sam delikatny przebłysk karmelowych i waniliowych akordów.
Zapach jest obezwładniający, ale nie przez cały czas. W ciągu pierwszych kilku chwil zapach przejmie kontrolę nad waszym otoczeniem, przyciągając całą uwagę do was. Jednak ku mojemu zdziwieniu Flowerbomb stopniowo łagodnieje, tonuje swoją słodycz (trochę przypominającą stoisko z watą cukrową na patyku), a dzięki paczuli i piżmu przechodzi w suche, pudrowe zakończenie.
Dla mnie osobiście najmocniej wyczuwalne są orchidea, jaśmin, paczula i wanilia.
Po Flowerbomb sięgnęłabym, wybierając się na ważne spotkanie albo rozmowę o pracę. Sprawia to jego kobieca, powabna miękkość… Jeżeli Flowerbomb skradł wasze serce, prawdopodobnie pokochacie też: Thierry Mugler Angel Muse, Prada Candy, albo kultowe La Vie Est Belle.