admin | 4 marca, 2019 |
Nie zamierzam wprowadzać nowych pojęć do ustalonej nomenklatury perfumiarskiej, ale uznajmy, że to taka moja własna kategoria. Zauważyłam mianowicie, że bardzo lubię zapach fioletowych kwiatów, pomimo że są tak różne (na pewno różnią się między sobą bardziej niż te białe). Do tej pory nie jestem pewna, co w nich takiego jest, czy mają w sobie podobne związki chemiczne – po prostu je lubię i już.
Przyjrzyjmy się razem tym najpiękniejszym – być może zarażę was moją miłością!
Pewnie się dziwicie, czemu wybrałam tak niezwykłą kategorię. Nie jest to tak rozpoznawalne pojęcie jak np. białe kwiaty, które tworzą charakterystyczną grupę. Znajdziemy w niej jaśmin, gardenię, tuberozę, ylan-ylang oraz inne kwiaty o wręcz narkotycznym zapachu. Ale kwiaty fioletowe?
Ciężko było mi wybrać, od czego zacząć, zaczniemy więc od lawendy. Ta wytrzymała roślina jest jedną z najdłużej obecnych w całej historii perfum. Należy do tej samej rodziny, co mięta, tymianek, bazylia i rozmaryn. Jej nazwa pochodzi najprawdopodobniej od łacińskiego „lavare”, tzn. myć się. Wiemy, że Rzymianie używali olejku lawendowego do kąpieli.
Jednak nie tylko do tego – lawendę od niepamiętnych czasów hodowano w ogródkach, suszonej używano w poduszkach, aby zapewniała dobry sen, albo po prostu suszony bukiet wieszano tam, gdzie miał roztaczać piękny zapach. Używano jej także jako przyprawy w kuchni, nie mówiąc już o przepysznym miodzie lawendowym.
Zapach lawendy można pozyskać na wiele sposobów. Wystarczy zalać gałązki olejem (tak można domowym sposobem przygotować olej spożywczy albo do celów kosmetycznych). Równie łatwo destyluje się olejek eteryczny, a w perfumiarstwie używany jest także lawendowy absolut, który ma słodszy i bardziej ziołowy zapach niż esencja. Na zapach lawendy mają wpływ klimat i gleba, dlatego jest on inny u lawendy francuskiej, angielskiej, holenderskiej czy chorwackiej. Lawenda jest niezbędnym składnikiem wielu męskich perfum z kategorii fougère. Bez charakterystycznego połączenia lawendy, kumaryny i szyprowej lub drzewnej bazy, ta kategoria by po prostu nie istniała.
Jeśli zamarzą wam się lawendowe perfumy, sięgnijcie np. po Penhaligon’s Lavandula albo Yardley English Lavender. Męskie perfumy z nutą lawendy, które mogę wam polecić to Dolce & Gabbana Pour Homme albo klasyczne Burberry for Men. Kosmetyki pachnące lawendą oferują np. Salus i Lavera.
Kruchy fiołek także należy do ulubionych kwiatów ludzkości, ale jego zapachem mogliśmy się przez długi czas cieszyć tylko w ogródku lub w lesie. Jego suszone kwiaty tracą zapach i nie da się z nich wydestylować olejku eterycznego. Dopiero w roku 1893 chemikom udało się wyizolować, a następnie również uzyskać związek chemiczny, który jest głównym składnikiem zapachu fiołka. Obecnie jest on używany nie tylko w perfumach, ale też w gastronomii.
Zanim to jednak nastąpiło, istniały dwie możliwości: enfleurage albo destylacja liści fiołka. Metodę enfleurage znamy z filmu Pachnidło – jest to trudna technika maceracji, oparta na zasadzie pochłaniania zapachów przez tłuszcze. Uzyskany absolut jest bardzo kosztowny. Dzięki destylacji liści fiołka uzyskamy natomiast przyjemny, zielony zapach, który jednak nie ma nic wspólnego z wonią kwiatów.
Na szczęście fiołkowe aromaty nie są już zarezerwowane wyłącznie dla bogatych. Wręcz przeciwnie, obecnie ich oferta jest całkiem spora: wolicie fiołek luksusowy i wyrazisty w Violet Blonde, delikatny w zapachu Violetta marki Penhaligon’s czy też wiosenny w Yardley April Violet? Macie też do wyboru cukierkową wersję w Insolence od Guerlain, gourme w zapachu Lolita Lepmpicka albo fiołek połączony z różą w znanym klasyku Paris od YSL…
Także bez długo opierał się staraniom, aby zachować jego zapach. Jego różne gatunki porastają całą kulę ziemską – znajdziemy go w Europie, Japonii, w krajach arabskich, a nawet w Himalajach. W wielu kulturach stał się symbolem wiosny i miłości. Bez kwitnie bardzo krótko, dlatego perfumiarze starali się oddać jego zapach, mieszając inne esencje kwiatowe. Jednak dopiero nowoczesna chemia przyniosła nam jego wierne odwzorowanie.
Obecnie bez nie należy do szczególnie modnych składników perfum, ale mimo to można go w nich odnaleźć. Czyste nuty bzu proponuje Yves Rocher w zapachu Lilas Mauve, niezwykłe połączenie bzu z zielonymi tonami znajdziemy w niszowych perfumach En Passant(Frederic Malle), a naprawdę piękny, aksamitny bez stworzono w Purplelight marki Salvador Dali. W połączeniu z owocami znajduje się w popularnym Éclat d’Arpège od Lanvin oraz w klasycznym już Pleasures od Estée Lauder.
Irys ma wśród fioletowych kwiatów swoje specjalne miejsce. Cieszy oczy swoimi zachwycającymi kwiatami w kolorze purpury, bieli czy fioletu, ale sam zapach uzyskuje się z jego suszonych kłączy, schowanych pod ziemią. Kwiaty irysa pachną bardzo słabo.
Kłącza i korzenie tych roślin od dawna były wykorzystywane jako jedzenie, przyprawy albo leki. Szybko jednak zaczęto go używać głównie w perfumiarstwie. Zebrane kłącza są suszone, czasem trwa to nawet pięć lat, aby zapach odpowiednio dojrzał. Dopiero potem destyluje się je za pomocą pary, otrzymując w rezultacie gęstą i tłustą substancję, która nosi nazwę masła irysowego. Masło ma aksamitny, lekko fiołkowy i pudrowy zapach, który świetnie komponuje się z ziołowymi, kwiatowymi i drzewnymi składnikami oraz nutami z rodziny gourmet.
Zapach masła irysowego da się uzyskać syntetycznie, ale w luksusowych perfumach używa się naturalnych ekstraktów. Jednym z najpiękniejszych zapachów opartych na irysie jest Iris Nobile od Acqua di Parma, a także ekskluzywny Iris Ganache marki Guerlain. Wśród innych irysowych zapachów mogę też polecić Infusion d’Iris od Prady albo Chanel No. 19 Poudré. Nuty irysa świetnie pasują do perfum dla mężczyzn, przykładem może być aksamitny Dior Homme.
Jeśli nadal czujecie niedosyt w temacie fioletowych kwiatów, warto też wspomnieć heliotrop o zapachu pudrowego jaśminu, odurzającą wisterię, fioletową frezję albo soczysty, świeży hiacynt.
Fioletowe kwiaty są po prostu dużo lepsze niż te białe, nie sądzicie?