admin | 21 sierpnia, 2015 |
Balsamu do ust używam praktycznie przez cały czas i jest on integralnym elementem wnętrza mojej kosmetyczki. Dlatego ucieszyło mnie kolorowe szaleństwo jakie proponuje marka EOS. Nic dziwnego. Optymistyczne, małe “jajko” przyciąga bajkową feerią barw oraz wysoką jakością i właściwościami pielęgnacyjnymi. Odpręż się na chwilę i oddaj beztroskiej przyjemności, a Twoje usta z pewnością docenią błogo rozkoszujący relaks. Hurra!
Za cudownie kolorowymi i bosko pachnącymi balsamami EOS stoi marka Evolution of Smooth, która została założona w 2006 roku w Nowym Jorku.
EOS to nie tylko figlarnie kokieteryjne produkty pielęgnacyjne do ust, ale także inne stylowe preparaty kosmetyczne przeznaczone do codziennego użytku, które odniosły spektakularny sukces w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Chinach i Hong Kongu. Od niedawna są również dostępne w naszym pięknym kraju.
Balsamy EOS zawdzięczają swoją światową sławę opakowaniom przypominającym jajko lub małe jabłko. Jednakże, jeśli jesteś zwolenniczką klasycznego balsamu do ust, mam dla Ciebie dobrą wiadomość – EOS Lip Balm jest produkowany także w tradycyjnej formie jako EOS Smooth Sticks. Dla mnie nietypowy kształt nie ma znaczenia, wręcz przeciwnie. Aplikacja jest zaskakująco precyzyjna, szybka i dzięki kulistej obudowie balsam doskonale leży w dłoni.
Najtrudniej jest wybrać tylko jeden smak. Naprawdę ciężko się zdecydować, w ofercie jest bowiem kilka naprawdę soczystych i kuszących produktów – Pomegranate Raspberry, Lemon Drop, Summer Fruit i mój ulubiony Honeysuckle Honeydew. Jeśli nie jesteś fanką owocowych błyszczyków, być może zaintrygują Cię aromaty wanilii i mięty.
Po prostu pyszny! Po zastosowaniu trudno oprzeć się pokusie i wręcz musisz rozsmakować się w jego aksamitnej słodyczy subtelnie otulającej Twoje wargi. Idealny do całowania na romantyczną randkę 🙂 Ale nie oczekuj klasycznego smaku miodu. Wiciokrzew to unikalna kombinacja z przejrzystymi tonami owocowymi i jasnym akcentem melona. Co więcej, możesz poczuć nawet lekko kwiatową poświatę. Smak i aromat są absolutnie doskonale zharmonizowane w tym przypadku. Dzięki 100% naturalnym składnikom moje usta są głęboko nawilżone, odżywione i gładkie jak nigdy dotąd.
Pachnące “jajko” zawiera całe spektrum drogocennych substancji – baza składa się z odżywiającego masła shea i wosku pszczelego, a także olejku jojoba i przeciwutleniaczy, które wzmacniają delikatną skórę ust. Zobaczymy, jak sprawdzi się EOS w zimie, aby zapobiec wysuszeniu i pękaniu warg. W lecie, zdecydowanie na 5 plus.
Skusisz się wypróbować balsamy do ust EOS, a może już miałaś okazję nałożyć któryś z nich na swoje usta?